Seriale nie z tej Ziemi

FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


Opowiadania, fanficki itp.
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Seriale nie z tej Ziemi Strona Główna » Twórczość fanów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aśka
Administrator



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 3588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 20:11, 12 Paź 2008    Temat postu:

Jak poprzednie to mi się także bardzo podoba Smile Nigdy wcześniej nie czytałam takich opowiadań i tak jednorazowych... Ale bardzo podoba mi się to

Ostatnio zmieniony przez aśka dnia Nie 20:12, 12 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LubiePlacuszki
Kochanka Alex'a Karev'a



Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Śro 22:40, 15 Paź 2008    Temat postu:

Tytuł : Alone
Pairing : ReitaxAoi, no i niby UruxAoi
Typ : Angst


Piszę ten list, żeby ci przekazać wszystko, co chciałbym powiedzieć, ale niestety nie mam odwagi. Nie jestem nawet pewny, czy ci go pokażę. Jednak muszę to z siebie wyrzucić. Chciałbym to komuś powiedzieć, zwierzyć się, wyżalić, wypłakać. Tylko, że nie mam do kogo... Telefon milczy, nawet kiedy to ja próbuję dzwonić. Przyjaciele, których już nie ma. Ukochany człowiek, który odszedł, pozostawiając po sobie ból i pustkę.
Siedzę w mieszkaniu, które jeszcze do niedawna było nasze. Odkąd odszedłeś, przestało być dla mnie schronieniem. Stało się zimnymi ścianami, pełnymi wspomnień.
Dwa lata wytrwaliśmy ze sobą. Pomimo zawiści innych. Pomimo moich częstych wyjazdów. Pomimo twoich licznych zdrad.
Wszyscy mi mówili, że jesteś „nie dla mnie”. Skąd wiedzieli, że tak to się skończy? Nie mam pojęcia..
Na początku było lepiej, niż idealnie. Byłeś czuły, delikatny, wyrozumiały. Uroczy chłopak, który sprawiał, że słowo „kocham”, nawet wypowiadane po kilkanaście razy dziennie, nie traciło nic ze swojej wartości. Przy tobie czułem się kimś wyjątkowym, ważnym, jedynym w swoim rodzaju. Zawsze umiałeś trafnie poprawić mi humor. Nie szukałeś wyrafinowanych sposobów. Wystarzył delikatny pocałunek, czy miłe słowo. Stałeś się dla mnie najważniejszy. Często ignorowałem swoje własne potrzeby i pragnienia, żebyś był szczęśliwy. Tak bardzo cię kocham...
Zaczęło się psuć. Na początku sądziłem, że to tylko mały kryzys, spowodowany moimi wyjazdami. Każda para tak ma, prawda? Nieprawda. Twoje pijackie eskapady, coraz późniejsze powroty do domu... Starałem się patrzeć na to przez palce. Nawet na te ślady szminki i zapach damskich perfum. Usiłowałem to zrozumieć, ciągle myśląc o cieniu dawnego Aoi’a, który znikał z dnia na dzień...
Chciałem wszystko naprawić. Zaproponowałem ci wspólną kolację, potem kąpiel i noc.. Tak jak dawniej... Zgodziłeś się. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zgodziłeś się. Przez chwile uwierzyłem, że naprawdę będzie dobrze. Wyszedłeś z domu, dając mi czas na przygotowanie wszystkiego. Miałeś na chwilę wpaść do Uru, wziąć od niego nuty czy coś w tym stylu. Nie pamiętam już..
Kolacja przygotowana, świecie porozpalane. Satynowa pościel założona, olejki do kąpieli kupione. Miało być wspaniale.. Usiadłem więc na kanapie i czekałem. Czekałem na coś, co miało się nigdy nie wydarzyć.
Nie pojawiałeś się. Zacząłem się martwić. Twój telefon nie odpowiadał, telefon Uruhy też nie. Dzwoniłem po izbach przyjęć, pytając o wypadki. Kamień spadał mi z serca, kiedy słyszałem, że nic nie odnotowano. Kamień spadał, ale przebijały je też szpilki bólu...
Czekałem całą noc. Kolacja wystygła, świece się dopaliły. Zasnąłem czekając na kanapie.
Nie pojawiłeś się też cały następny dzień. Dopiero pod wieczór... Kompletnie pijany. Gdy spytałem, gdzie byłeś, nawet nie próbowałeś kłamać. Powiedziałeś wszystko. Że byłeś u Uruhy, że spaliście ze sobą, że go kochasz, że czekałeś na niego całe życie, a ja byłem pomyłką. Nie byłeś swiadom tego, że mówiąc to, zniszczyłeś całe moje życie, wszystkie moje wspomnienia, wszystko co było ważne. Nic nie odpowiedziałem. Nie byłem w stanie nawet się rozpłakać. W tamtej chwili odebrałeś mi wszystko. Po prostu patrzyłem na ciebie, powoli mrugając. Chcąc uwierzyć, że to tylko zły sen. Powiedziałeś, że poczuję się lepiej, gdy się rozpłaczę. Ale nie zrobiłem tego. Moje oczy nie były w stanie wykonać nawet takiej czynności. Z tego co pamiętam, to po paru minutach, kiedy już doszedłem do siebie, kazałem ci się wynosić. O to ci właśnie chodziło. Jednak zanim wyszedłeś, powiedziałeś kilka słów, które ciągle odbijają się echem w mojej głowie. „Jestem gejem, wiesz przecież. Potrzebuję prawdziwego mężczyzny, takiego jak Uruha. A nie takiej namiastki jak Ty. Nigdy nie umiałeś dać mi tego, czego potrzebowałem”. Pamiętasz te słowa? Czy byłeś zbyt pijany, żeby cokolwiek zapamiętać?
Mój najlepszy przyjaciel, z ukochaną osobą. Lepiej nie mogliście się dobrać, prawda?
Chciałbym cię znienawidzić, ale nie potrafię. Ciąglę noszę przy sobie telefon, mając nadzieję, że zadzwonisz i przeprosisz. Kocham cię całym sobą i wiem, że nie przestanę. Moje serce pragnie tylko ciebie i nikogo innego. Bez ciebie jestem jak bez duszy. Staram się ze wszystkich sił, żeby to uczucie umarło, ale nie mogę tego dokonać. Nie potrafię pogodzić się z tym, że tak naprawdę nigdy mnie nie chciałeś.

Na zawsze twój
Reita.


Jeden z licznych listów Reity. To "jego" ulubiona forma wypowiedzi. Kiedy on jest narratorem, zawsze wychodzi z tego list Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Administrator



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 4939
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:46, 15 Paź 2008    Temat postu:

Fajnie,fajnie,tylko ja się uparłam na kontynuację tego pierwszego opowiadania,które tu wrzuciłaś i nie odpuszczę Ci. Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LubiePlacuszki
Kochanka Alex'a Karev'a



Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Śro 23:49, 15 Paź 2008    Temat postu:

No, ale ja nie wiem za bardzo jak to kontynuować xD pomysle, moze mnie najdzie jakis pomysl xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zbyszek
W locie z Peter'em



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:45, 17 Paź 2008    Temat postu:

Ja również czekam na kontynuację pierwszego opowiadania... Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aśka
Administrator



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 3588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:22, 20 Paź 2008    Temat postu:

Ja również czekam na kontynuację pierwszego i na kolejne inne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LubiePlacuszki
Kochanka Alex'a Karev'a



Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Pon 19:27, 20 Paź 2008    Temat postu:

I miss you
Pairing : UruhaxReita


Trzecia rocznica. Trzecia świeczka, zapalona przed twoim zdjęciem. Chociaż minęło już tyle czasu, mój ból się nie zmniejszył.. Pamiętam wszystko. Każdą wspólną chwilę, każde słowo, każdy gest.

„Oglądaliśmy wschodzące słońce. Idealny pomarańczowy blask. Obydwoje bliscy płaczu, z powodu naszego ostatecznego pożegnania...”

To ty nauczyłeś mnie żyć. Zanim cię poznałem, byłem nikim.Cichy, zakompleksiony introwertyk. A ty? Ty byłeś jak młody bóg. Wysoki, piękny, pewny siebie.. Idealny. Czemu zainteresowałeś się akurat mną? Pytałem cię o to setki razy, a ty zawsze odpowiadałeś tylko „kiedyś zrozumiesz”... Nauczyłeś mnie wszystkiego.

”Twój niewinny uśmiech, kiedy pływałeś w lśniącym morzu
Kochałem patrzeć, jak biegniesz boso po piasku...”


Najpierw nauczyłeś mnie kochać przyrodę i otaczający mnie świat. Każde źdźbło trawy, każdą kroplę deszczu, każdy płatek śniegu, każde ziarnko piasku... Tłumaczyłeś, jakie to wszystko jest perfekcyjne i przemyślane.. Pokazałeś mi jak utrwalać piękno za pomocą aparatu fotograficznego. „Czym różni się amator od profesjonalisty? Profesjonalista robi zdjęcia nie zastanawiając się nad tym. Amator czeka na odpowiednią chwilę... Czeka.. A idealny moment wtedy przemija” zawsze mówiłeś...

„Napisałem twoje imie na piasku i udekorowałem muszelkami
Objęci, obserwowaliśmy, jak fale zabierają je ze sobą…”


Nauczyłeś mnie też miłości do muzyki. Do każdego, nawet najcichszego brzmienia. Nigdy nie zapomnę tego, kiedy siedzieliśmy razem na plaży, a ty grałeś na gitarze „Orange no Taiyou”. To była nasza piosenka, Uru..

„Na niebieskim niebie powoli pojawiało się pomarańczowe słońce
Objąłem cię i zamknąłem oczy... ”


Potem nauczyłeś mnie kochać siebie. Powoli, systematycznie leczyłeś mnie z moich chorych kompleksów. „Zakochaj się w sobie, Reita. Stań się swoją własną widownią.. Patrz w lustro tak długo, aż pokochasz osobe, którą w nim widzisz” mawialeś. I udało ci się. Dzięki tobie przestałem nienawidzieć swojego ciała. Stałem się bardziej pewny siebie i otwarty na ludzi. Pogodziłem się ze swoimi niedoskonałościami, których nie mogłem zmienić. Po czasie nawet przestałem je zauważać...

„Marzyliśmy o wieczności
Obejmując się i uśmiechając…”


Następnie przyszedł czas nauczyć mnie miłości do innych. Zakochałem się w tobie. W twoich słowach, gestach, ruchach... To wszystko było takie... ładne. Byłeś dla mnie kimś więcej, niż kochankiem. Byłeś przyjacielem, powiernikiem, opiekunem i wzorem. Nauczyłeś mnie, że warto jest walczyć o swoje marzenia, nawet jeśli wydają się niemożliwe do spełnienia...
Dzięki tobie poznałem łzy inne, niż te gorzkie i bolesne. Pokazałeś mi łzy szczęścia i zadowolenia. Wiesz, że każdej nocy płakałem ze szczęścia? Dziękowałem Bogu, że dał mi kogoś takiego jak ty...

„Nie wiarygodne, jak bardzo cię pokochałem...
Ta miłość mnie wypełnia
Nie płacz, zawsze możemy się zobaczyć
Jeśli tylko zamkniemy oczy...”


A potem... Potem pojawiła się twoja choroba. I wszystko odeszło. Rak. To zabrzmiało jak wyrok, którym zresztą było. Nie chciałeś się leczyć. Byłeś stoikiem, pogodzonym ze swoim losem. Do dzisiaj nie potrafię ci wybaczyć, że tak po prostu się poddałeś. Kto wie, może gdybyś się leczył, dzisiaj siedziałbyś obok mnie?
Te ostatnie miesiące... Codziennie patrząc na wschód słońca nad morzem. Tak bardzo kochałeś ten widok. Robiłeś się coraz bledszy, chudszy, osłabiony... Byłeś już tylko cieniem mężczyzny, którego znałem. Serce pękało mi kiedy widziałem, jak się męczysz...
Poprosiłeś, żebym tym razem to ja zagrał „Orange..”. Ty nie miałeś już siły nawet utrzymać gitary w rękach. Zrobiłem to a potem... Odszedłeś... Zostawiając mnie samego.
Nauczyłeś mnie żyć i kochać, ale... Jak mógłbym kochać świat, w którym nie ma ciebie?
Byłeś ideałem. Opiekuńczy, pomocny. Nigdy nie zabiegałeś o niczyje względy, a pomimo to potrafiłeś zjednać sobie ludzi. Zawsze pozostawałeś wierny sobie i swoim poglądom.
Miałeś anielski głos, chociaż czasem podejrzewam, że nawet anioły nie posiadają tak pięknego głosu. Byłeś przeszłością, przyszłością i teraźniejszością. W twoich oczach ukryty był cały mój świat. Byłeś moją drugą połową, brakującym fragmentem duszy. Bez którego egzystencja nie ma sensu. Powstała nicość, której nie potafię niczym wypełnić. Nawet księżyc zdaje się płakać nad twoją utratą. Oto czym byłeś. Tym, czym ja nigdy nie będę.
Nie umiem zrozumieć, dlaczego już nie ma cię obok mnie. Bóg dał mi spróbować raju, żeby potem brutalnie go odebrać.
Pamiętam wszystko, co dotyczy ciebie. Każde słowo, każdy gest. Znam na pamięć nawet najmniejszą zmarszczkę, tworzącą się podczas uśmiechu. Pamiętam wszystko, ale... Zaczynam powoli zapominać siebie... Kocham cię Uru. Tak mocno, że aż boli. Całym swoim ciałem, całą swoją duszą. Każdą przelotną myślą, każdym zmysłem.
Strach przed śmiercią wciąż nie pozwala mi zrobić tego, czego serce tak bardzo pragnie.
Wciąż zapominam siebie...

„Oglądaliśmy wschodzące słońce. Idealny pomarańczowy blask. Obydwoje bliscy płaczu, z powodu naszego ostatecznego pożegnania...”


Taaa, jestem podła i zamęczam was gejowskimi opowieściami xD ale to mi się naprawdę podoba... chyba moje ulubione.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez LubiePlacuszki dnia Pon 19:28, 20 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aśka
Administrator



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 3588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:11, 20 Paź 2008    Temat postu:

Mnie też bardzo sie podoba Piosenkę włączyłam ale tylko na momet bo zbyt długo mi się ładowało Sad

Czekam na więcej! Mart chyba się uzależniam Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LubiePlacuszki
Kochanka Alex'a Karev'a



Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Pon 23:39, 03 Lis 2008    Temat postu:

A teraz wyznania skurwiela

First tear
Pairing : AoixUruha, AoixRuki, AoixReita... daje rade chlopak xD


Patrzyłeś na mnie przez chwilę z niedowierzeniem, po czym odwróciłeś się na pięcie i wybiegłeś z mieszkania trzaskając drzwiami z taką siłą, jakbyś chciał je wyrwać z framugi. Trzask odbił się echem po mojej głowie. Później sprawdzę, czy drzwi są nadal na swoim miejscu..
Ułożyłem się wygodniej na łóżku i zapaliłem papierosa. Tyle razy prosiłeś mnie, żebym rzucił palenie. No, ale to teraz nie ważne. W sumie nigdy nie było.
Uru... Jak mogłeś się we mnie zakochać? Przecież byliśmy tylko kumplami. No, kumplami do bzykania. Ale nic poza tym. Nigdy nie dałem ci żadnej nadzieji na to, że między nami może być jakiekolwiek uczucie. Nie byłeś moim chłopakiem, ani partnerem. Byłeś moją dziwką. Zabawką, którą zaspakajałem swoje potrzeby. Nie da się ukryć, pociągasz mnie. Masz idealne ciało. Te twoje kuse szmatki, które nosiłeś. Oczy z niewiarygodną głębią. I te ponętne usta... Heh... Ile to razy one robiły mi dobrze...
Widzisz Uru... Możesz mieć moje ciało kiedy tylko zapragniesz. Nigdy nie będę ci go żałował. No, ale ****, jak mogłeś wogole pomyśleć, że dam ci uczucie? Jak to sobie wyobrażałeś? Że powiesz mi, że mnie kochasz, a ja wtedy padnę ci w ramiona i będziemy składać sobie obietnice wiecznej miłości? Nie Uruha. To nie twoja bajka. Nie zawsze wszystko dzieje się tak, jak tego chcemy. Świat jest brutalny.
Ile ty masz wogóle lat, żeby tak rozpaczać nad niespełnioną miłością? Nie jesteś przecież dzieckiem, tylko dorosłym facetem. Czy ty się kiedykolwiek nauczysz, że zawsze musisz dbać o siebie, bo nikt inny tego nie zrobi?
A snuj sobie dalej te twoje historyjki. „I żyli długo i szczęśliwie...”. Nie ****. Nie żyli. Ani nie długo, ani nie szczęśliwie.
Nie mogłem tego już dłużej ciągnąć. Przykro mi... No dobra, wcale nie jest mi przykro. No, ale co ja poradze? Miałem cię okłamywać? Nie znaczysz dla mnie nic. Twoje ciało owszem. Uwielbiam je. Ale ty? Nie masz w sobie nic, co mógłbym pokochać. Myślałeś, że złapię się na te twoje gadki o przeznaczeniu? Nie. Wciskaj je teraz komuś innemu. A mnie zostaw w spokoju. Tak wogóle to nie mam pojęcia czemu o tobie teraz myślę. Było, minęło. Muszę znaleźć sobie nową dziwkę. Problemu z tym nie będzie, świat jest pełen takich jak ty. Spragnionych miłości, bliskości, ciepła, akceptacji. Przychodzicie do mnie z płaczem, odrazu nadstawiając tyłka. Praktycznie rzecz biorąc, to sami wchodzicie mi do łóżka. A potem próbujecie wzbudzić poczucie winy. Jaki to ja bezduszny. Zapominając o tym, że nigdy niczego nie obiecywałem.
Nie, nie jestem złym człowiekiem. Mówiłem to już Reicie. Rukiemu. Teraz mówię to tobie Uru. Nigdy się nie zakocham, nigdy nie dam nikomu uczucia. Nie przychodźcie więc ze swoimi spragnionymi miłości sercami do mnie. Bo przeżyjecie tylko kolejny zawód.
Powoli odwróciłem wzrok i spojrzałem na zdjęcie stojące na szafce. The GazettE. Kocham ten zespół. Tak, to jedyna rzecz na całym świecie, którą umiałem pokochać. Nie potrafię z niego zrezygnować. Za bardzo lubię tworzyć muzykę. Co ja poradzę, że wszyscy członkowie po kolei zakochiwali się we mnie? No, oprócz Kaia. Ale to pewnie tylko kwestia czasu.
Najpierw był Ruki. Dziecinny, zachowujący się jakby miał ADHD. Zawsze miał setki pomysłow. Na początku mi się to podobało. Był taki malutki, aż miało się go ochotę włożyć do kieszeni.. Niestety, z czasem ten ciągły ruch, wrzask i zgiełk zaczyna nudzić. Zakończyłem to szybko. I boleśnie. Nie sądziłem, że na tej radosnej i wiecznie wygadanej twarzyczce kiedykolwiek zobaczę smutek. No, ale jak widać wszystko jest możliwe...
Następnie Reita. O, z tym to byłem długo. Całkowite przeciwieństwo Rukiego. Był cichy, skryty, zakompleksiony. Chowający się za tą szmatą na mordzie. Lubiłem go. Taki nieporadny... Miał jedną wadę. Nie potrafił walczyć o swoje marzenia. Gdy oznajmiłem mu, że odchodzę, nawet nie zareagował. Spodziewałem się łez i wielkiej rozpaczy, ale on nie zrobił nic... Prawdę mówiąc, byłem trochę zawiedziony.
A na końcu ty Uru... Idealny. Do wszystkiego podchodzący ze stoickim spokojem. Męski, silny. Świetnie spełniałeś swoją rolę. Tylko dlaczego się zakochałeś? Gdyby nie to, pewnie teraz leżałbyś w tym łóżku obok mnie. No, ale ****... Nie mogłem udawać, że też cię kocham... To nie dla mnie...
Nagle mój telefon się odezwał. Spojrzałem na wyświeltacz. Kai. No ****, skąd ja to wiedziałem, że na niego też przyjdzie pora...
-Tak? – spytałem znudzonym tonem.
-Aoi... – usłyszałem jego zapłakany głos.
-Co się stało? –
-Nie wiem jak ci to powiedzieć ale... Uruha nie żyje – powiedział cicho. Poczułem się, jakby ktoś walnął mnie w żołądek.
-Ty sobie chyba żartujesz... – wykrztusiłem.
-Policja bada okoliczności śmierci, ale prawdopodobnie to samobójstwo... – w tym momencie telefon wypadł mi z ręki.
Miałem wrażenie, jakby ktoś wymierzył mi siarczysty policzek. Uru.. Dlaczego to zrobiłeś?
„Wiesz przecież... Każda akcja powoduje reakcje” powiedział jadowicie cichy głosik w mojej głowie.
-Jak mogłeś to zrobić? Co teraz będzie z the GazettE? Zespół rozpadnie się bez gitary prowadzącej.. Jak mogłeś mi to zrobić? Przecież wiedziałeś, jak ten zespół wiele dla mnie znaczy! Jak mogłeś odebrać mi tą jedyną rzecz, którą pokochałem?- wrzasnąłem.
Po moim policzku spłynęła łza... Pierwsza od tak dawna... A ja nawet w takiej chwili, myślałem tylko o sobie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aśka
Administrator



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 3588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:38, 04 Lis 2008    Temat postu:

No spoxik To jest ostrzejsze od poprzednich ale wyszło Ci świetnie! Wesoly Jak ja lubię postaci z takim charakterkiem! Laughing

No i już nawet dzisiaj myślałam co się dzieje że nic nowego nie dajesz... a tutaj proszę jaka miła niespodzianka! Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LubiePlacuszki
Kochanka Alex'a Karev'a



Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Pon 22:52, 24 Lis 2008    Temat postu:

Just a little bit time
Pairing : RukixAoi


Wystarczy tylko trochę czasu. Ile razy już słyszałem ten zwrot? Nie wiem. Nie mogę się na niczym skupić. Cały czas myślę tylko o tobie. Odkąd cię poznałem... Od razu zwróciłeś moją uwagę. Ciemnowłosy, tajemniczy, z lekcoważącym podejściem do wszystkiego. Od początku mi imponowałeś. Chciałem spędzać z tobą jak najwięcej czasu. Słuchać tylko twojego głosu. Ale.. Zawsze trzymałeś mnie na dystans. Nie umawialiśmy się na piwo, odzywałeś się tylko wtedy, kiedy była naprawdę taka konieczność, nigdy sam z siebie.
Kai’owi zwierzałeś się ze swoich problemów. Z Reitą uwielbiałeś się śmiać. A Uruha... Z nim chyba zawsze łączyło cię coś więcej, niż tylko przyjaźń, prawda? Widziałem te krzyżujące się spojrzenia, niby nic nie znaczące gesty... Zauważalne tylko dla was.. I dla mnie. Bo cały czas cię obserwowałem.
Nie lubisz mnie. Wiem to. Nigdy mnie nie lubiłeś. Nie mam pojęcia dlaczego. Nigdy nie zrobiłem nic, co mogło by cię w jakiś sposób do mnie zrazić. „Przekona się do ciebie. Wystarczy tylko trochę czasu” mówili wszyscy. A ja starałem się jak najbardziej ten moment przyśpieszyć. W mojej lodówce zawsze znajduje się kilka puszek twojego ulubionego piwa, na wszelki wypadek, gdybyś kiedyś wpadł obejrzeć mecz. Wiem, jak lubisz piłkę nożną. Kupuję tylko zieloną herbatę, bo przecież nie pijesz chemicznych świństw.
Byłbym w stanie zmienić cały tekst piosenki, gdyby ci się nie spodobał, żebyś tylko skinął głową i od niechcenia powiedział, że jest wporządku. Cholernie potrzebuję twojej akceptacji... Zawsze staram się wciągnąć cię w rozmowę, zadawać jak najwięcej pytań, prosić o drobne przysługi. I aż mnie skręca w środku, kiedy raz po raz mnie spławiasz. Nie oczekuję przecież aż tak wiele. Chcę tylko, żebyś ze mną rozmawiał, spędzał czas. Jak z kumplem.
Jutro znowu pójdę na próbę. Zobaczę, jak żartujesz z Reitą, prosisz o radę Kaia a potem znikasz gdzieś z Uru. Co oni mają takiego w sobie, czego ja nie mam? Dlaczego oni zdobyli twoje zaufanie i dostęp do tej intymnej części twojego życia, do której ja tak bardzo chcę się dostać? Powiedz mi, a będę taki jak oni. Bo dałem ci całego siebie i więcej nie jestem już w stanie dać. A ty nadal masz mnie gdzieś.
Nie chcę, żebyś odwzajemnił moje uczucia. Wiem, że to niemożliwe. Tak, ty idioto, kocham cię. Kocham każde twoje słowo, każdą myśl, każdy gest. Kocham powietrze którym oddychasz i ziemię po której stąpasz. Kocham wszystko co ma jakikolwiek związek z twoją osobą.
I wiem, że muszę zapomnieć. Dać sobie spokój. Przestać drzeć, gdy usłyszę sygnał przychodzącej wiadomości, myśląc, że jest od ciebie. Nigdy się do mnie nie przekonasz. Już do końca trwania naszej znajomości pozostanę „Rukim z zespołu” który nie jest warty większej uwagi. Proces tracenia nadzieji jest bardzo długi, bolesny i trudny do przejścia. Podobnie jest z procesem zapominania. Trzeba znaleźć kogoś innego... Ciężko mi będzie, ale dam radę. Bo przecież... Wystarczy tylko trochę czasu, prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aśka
Administrator



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 3588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:06, 24 Lis 2008    Temat postu:

Podoba mi się jest inne od poprzednich Razz Kurcze tylko jak zawsze dlaczego tak cholernie krótkie? Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LubiePlacuszki
Kochanka Alex'a Karev'a



Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Pon 23:34, 24 Lis 2008    Temat postu:

Fakt, tamte jest cholernie krótkie, więc daje jeszcze jedno

Commitment
Pairing : UruhaxAoi, AoixRuki


Było już późno. Leżałem w łóżku czytając jakiś idiotyczny tomik poezji, którego nawet nie rozumiałem. Jednak trzeba się czasem jakoś ukulturalnić. A Paulo Coelho jest w tym doskonały.
Jednak właśnie w momencie, kiedy zagłębiałem się w jedną z jakże głębokich metafor, usłyszałem szaleńcze pukanie do drzwi. Powoli wywlokłem się z łóżka, klnąc pod nosem na ludzi którzy nie mają za grosz dobrych manier. Wzdychając otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się Ruki, cały zapłakany.
-Cześć Uru... Mogę wejść? – spytał cicho. Nie odpowiedziałem. Jedynie otworzyłem szerzej drzwi wpuszczając go do środka. Blondyn skierował się do salon, usiadł na kanapie i spojrzał w ścianę, jakby chciał znaleźć tam rozwiązanie dręczącego go problemu.
-Odchodzę z zespołu – powiedział cicho, ale zdecydowanie.
-Że co? – powtórzyłem machinalnie, chociaż doskonale zrozumiałem, co powiedział.
-Odchodzę. Nie mam już siły – westchnął i ukrył twarz w dłoniach.
-Dlaczego? – spytałem rzeczowo, trochę wyzywająco i buntowniczo.
-Nie mam siły – powtórzył – To za bardzo boli -
-Co cię boli? – uniosłem brwi – Ruki, powiedz mi o co chodzi –
-Zabawne, że wyznam to akurat tobie. Nie oczekuję od ciebie niczego, po prostu odpowiem ci na pytanie – mruknął i wbił wzrok w podłogę – Kocham Aoi’a –
Poczułem uścisk w żołądku i jednocześnie zrobiło mi się zimno. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Po prostu przyjąłem do wiadomości tą informację. Wpatrywałem się w przestrzeń, zastanawiając się, jak to wyznanie wpłynie na moje życie. Atmosfera w pokoju zaczęła się zagęszczać, a cisza stawała się coraz bardziej męcząca.
-Napijesz się czegoś? – spytałem wygładzając nieistniejące fałdy na ubraniu.
-Czegoś mocnego – skinął z wdzięcznością głową. Udałem się więc w stronę kuchni, żeby po chwili wrócić z whiskey i szklankami w ręku. Usiadłem na kanapie, nalałem sobie alkoholu i jednym chaustem opróżniłem szklankę. Ruki natomiast powoli sączył napój, co chwila wpatrując się w ciecz, jakby widział tam coś niezwykle interesującego.
-Powiedz mu to – zaproponowałem po chwili, sam do końca nie wiedząc, dlaczego.
-Zwariowałeś – mruknął spoglądając na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Jesteś strasznym egoistą, wiesz? Zespół i nasze marzenia nic dla ciebie nie znaczą – powiedziałem z zamkniętymi oczami – Ja taki nie jestem. Ten zespół znaczy dla mnie, Reity, Kai’a i Aoi’a więcej, niż cokolwiek innego. Jeśli miałby się rozpaść przez to, że jestem z Aoi’m, to jestem w stanie z nim zerwać –
-Niczego od ciebie nie oczekuję, o nic nie prosiłem – powiedział szybko – A zresztą Aoi i tak ma mnie gdzieś, nic dla niego nie znaczę –
-Zaufaj mi. Po prostu mu powiedz, a wszystko się ułoży –
-A co będzie z tobą? – spytał – Kochasz go? –
-Nie myśl teraz o mnie. Ja sobie doskonale poradzę – uciąłem temat – Wróć do domu, prześpij się, a jutro z nim pogadaj –
-Nie mogę ci tego zrobić Uru... Za bardzo cię szanuję – Ruki pokręcił przecząco głową.
-Możesz. I zrobisz – szepnąłem kładąc mu dłoń na ramieniu. Blondyn przez chwile patrzył mi w oczy, jakby chciał się upewnić, czy wiem co mówię.
-Idę – oświadczył po chwili – Dziękuję ci za wszystko –
Odprowadziłem chłopaka do drzwi, a następnie wróciłem do łóżka. To co się przed chwilą wydarzyło, jeszcze do mnie nie dotarło.
-„Nie jesteś Chrystusem. Nie musisz poświęcać się dla całej ludzkości” – usłyszałem cichy głosik w mojej głowie. Owszem, nie muszę. Ale co ja poradzę na to, że chcę?
Zależy mi na Aoi’m, nie ma co się oszukiwać. Jest mi z nim cholernie dobrze. I nie wyobrażam sobie jak miałbym żyć bez niego. Ale... Ruki odszedł by z zespołu. Znam go za dobrze. Podejmuje decyzje pod wpływem impulsu, ale zawsze się ich uparcie trzyma. Kiedy już raz coś postanowi, to nie odpuści. GazettE połączyło mnie z tym intrygującym brunetem i teraz właśnie ono nas rozdziela. Ironia losu, prawda?
~.~
Rano obudził mnie przeciągły dźwięk telefonu.
-Taak? – spytałem nieprzytomnym głosem, łapiąc za telefon komórkowy leżący obok łóżka i przykładając go do ucha.
-URUHA?! Gdzie ty do kurwy nędzy jesteś?! – usłyszałem wrzask wkurzonego Reity – Prosiłeś mnie, żebym przyjechał po ciebie o 9, to pojedziemy razem na próbę, bo z twoim samochodem coś nie tak. Miałeś na mnie czekać! Co ty wogóle se robisz?! –
Szybko spojrzałem na zegarek. 9:15. Próba zaczyna się o 9:30, bo potem Kai ma jakąś uroczystość rodzinną i cały dzień zajęty.
-Boże.. Zaspałem.. – jęknąłem wstając z łóżka – Daj mi 5 minut.. –
Nic nie odpowiedział, tylko się rozłączył. Szybko podeszłem do szafy i wyjąłem z niej pierwsze lepsze ciuchy. Ok, skórzane spodnie i ta słynna fioletowa bluzka, niech będzie. Na makijaż nie miałem czasu, więc wyjąłem z szuflady okulary przeciwsłoneczne. Ubrałem się szybko i już po chwili wychodziłem z domu. Reita czekał na mnie w samochodzie.
-Przepraszam, miałem ciężką noc – westchnąłem siadając obok niego.
-Co, całonocna anal action? – zakpił blondyn.
-Tym razem nie… - uśmiechnąłem się zakładając okulary – Bardziej koszmary senne... –
Reita nie drążył dłużej tematu, za co byłem mu bardzo wdzięczy.
-Ej, weź się uczesz jakoś... Wyglądasz tragicznie. Reszta zapewne pomyśli, że ktoś cię zgwałcił po drodze – prychnął – W schowku masz grzebień –
-Nie chcę cię martwić, ale pewnie pomyslą, że to byłeś ty – mruknąłem otwierając schowek. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka. Niby normalnie, tak jak zawsze, ale jednak... W tym spojrzeniu było coś, czego nigdy wcześniej u niego nie widziałem. A może po prostu nie chciałem widzieć?
Zauważyłem, że obserwował mnie przez cały czas, kiedy walczyłem se swoimi włosami. Zdziwiło mnie to. Nigdy nie sądziłem że Reita jest... Taki. W sumie to on nigdy nie mówił nikomu o swoich uczuciach, wszystko dusił w sobie.
Przez resztę drogi jechaliśmy w milczeniu. Dałem sobie spokój z włosami, a Reita skupił się na drodze, tylko od czasu do czasu zerkał na mnie z ukosa. Mimo swoich niecodziennych preferencji seksualnych, czułem się nieco dziwnie... Pewnie dlatego, że on wcześniej się tak nie zachowywał.
~.~
Powoli weszliśmy do sali. Od razu w oczy rzucił mi się Kai, który siedział na samym środku i usiłował rozplątać kable. Uśmiechnąłem się na ten widok. Chłopak zawsze dba o wszystko najlepiej jak umie. Jest cierpliwy i uparcie dąży do celu. To właśnie dlatego został liderem.
Natomiast Ruki i Aoi siedzieli na ławce w kącie sali, pochyleni nad kartkami z tekstem piosenki. Siedzieli bardzo blisko siebie. Zdecydowanie za blisko.
-Yaoi – mruknął Reita na ich widok, z odrobiną zazdrości w głosie. Dopiero po chwili zorientował się nad znaczeniem tej sytuacji i spojrzał na mnie z niepokojem, ale odpowiedziałem mu uśmiechem i wzruszeniem ramion.
Po chwili rozpoczęliśmy próbę. Niby wszystko było normalnie, a jednak... Nie było już tych spojrzeń, gestów, aluzji... Aoi całkowicie mnie ignorował.
Kiedy skończyliśmy, poprosił o rozmowę. Skinąłem w milczeniu głową i udałem się z nim na parking. Brunet podszedł do swojego samochodu, oparł się o maskę i zapalił papierosa.
-Jestem z Rukim – powiedział wypuszczając z ust dym i spojrzał mi wyzywająco w oczy.
-Domyśliłem się – wzruszyłem ramionami.
-Po prostu... No sam powiedz, jak długo mozna pieprzyć się tylko z jedną osobą? – spytał.
-Jeśli tak to odbierasz – mruknąłem i zacisnąłem powieki – Pamiętaj tylko, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki –
-Nie pochlebiaj sobie – uśmiechnął się ironicznie i spojrzał mi głęboko w oczy. Było w nich tyle zimna i obojętności, że aż przeszył mnie dreszcz strachu.
-Uru... Obaj wiemy, że już na zawsze będziesz mój.. –
Nic nie odpowiedziałem. Nadludzkim wysiłkiem zmusiłem się do spuszczenia wzroku w dół...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aśka
Administrator



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 3588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 15:51, 25 Lis 2008    Temat postu:

Podoba mi się tak samo jak poprzednie lol Tylko ja się wkręcam a tutaj koniec Jezyk Ale z drugiej strony to plus że są krótkie Smile Podoba mi się jak to wszytsko przedstawiasz Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LubiePlacuszki
Kochanka Alex'a Karev'a



Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Nie 2:38, 14 Gru 2008    Temat postu:

A tu taki jakby ciąg dalszy do Commitment.

I will steal your heart
Pairing : ReitaxUruha


Uru

Od razu zrozumiałem, że coś jest nie tak. Kiedy tylko zobaczyłem Rukiego i Aoi’a, tak bardzo „zainteresowanych” tekstami piosenek. Po raz pierwszy od dawna brunet nie był przyklejony do twoich pleców. Zdziwiło mnie to. Co tu dużo mówić... Tak długo was obserwowałem, że nauczyłem się rozpoznawać, kiedy byliście pokłóceni, kiedy układało wam się świetnie itd. Zawsze patrzyłem na was z zazdrością. A może nie tyle na was, co na Aoi’a...
Wiesz... Kocham cię. Kocham zmarszczki które tworzą się obok twoich oczu podczas uśmiechu. Kocham kiedy zastanawiasz się nad czymś i odgarniasz do tyłu włosy. Kocham, kiedy nie wiesz co powiedzieć i ciągle wygładzasz nieistniejące fałdy na ubraniu. Kocham twoje biodra, które już machinalnie kołyszą się na boki podczas chodzenia. Kocham twój głos, który tak zabawnie nabiera wysokiego tonu, gdy się czymś denerwujesz. Kocham twoje oczy, które rozszerzają się, kiedy coś cię zdziwi. Kocham twój język, który zawsze opierasz o górne zęby, gdy zaczynasz się śmiać. Kocham patrzeć jak zgryzasz wargi w chwilach wachania. Po prostu kocham sposób, w który tak pięknie jesteś sobą... Czasami myślę, że urodziłem się tylko po to, żeby podziwiać ideał twojego piękna. Wszystko co robię, robię dla ciebie.
Nigdy nie starałem się ciebie zdobyć, mieć na własność... Chciałem stać się twoją własnością. Ale wiedziałem, że naprawde kochasz Aoi’a. Nie wiem jakim cudem, ale on dawał ci szczęście. Więc nic nie robiłem. Cieszyłem się widząc, że się uśmiechasz, że promieniejsz życiem. Nie mogłem ci tego okazać, ale byłem szczęśliwy.
Wiesz... Zakochany człowiek nie dostrzega wielu oczywistych rzeczy... Nie widziałeś, albo nie chciałeś zobaczyć, że Aoi pieprzy się na prawo i lewo z każdym kto popadnie. Z Miyavim, Takeru, Sagą...
Nie reagowałem, bo nigdy nie sądziłem, że naprawdę cię skrzywdzi. A poza tym... On jest moim przyjacielem. I chociaż często mu zazdrościłem, nie mógłbym pobiec do ciebie i uprzejmie donieść, że zostałeś zdradzony. Tak samo teraz. Po mimo tego, jak bardzo cię zranił i jak bardzo go za to nienawidzę, nadal jest moim przyjacielem i zawsze mu pomogę, gdy tylko o to poprosi.
Wszystko zaczęło się zmieniać. Aoi w końcu postanowił spróbować szczęścia z Rukim.
- Dlaczego mu tak po prostu na to pozwoliłeś? – spytałem kiedyś, nie mogąc zrozumieć twoich motywów.
- A co miałem zrobić, skoro chciał odejść? Przywiązać go do kaloryfera? – odpowiedziałeś uśmiechając się smutno. Nigdy nie złożeczyłeś na swojego byłego, od nikogo też nie oczekiwałeś współczucia. Ku mojemu największemu zdziwieniu, do Rukiego też nie miałeś pretensji. A może po prostu tego nie okazywałeś? Nie wiem. Przed nikim nie obnażyłeś swoich największych sekretów.
Kiedy Aoi od ciebie odszedł, zacząłeś nosić maskę, pod którą ukrywasz swój ból. Wiem, że cierpisz. Kiedy się kogoś naprawdę kocha, odczuwa się każde jego bicie serca. Chciałbym zdjąć ci tą maskę i pokazać, że tak samo jak każdy inny człowiek, możesz płakać, czuć się zdradzony, samotny i rozczarowany. Że wcale nie musisz chować wszystkich emocji pod tym sztucznym uśmiechem. Nauczyłeś się tak ułożyć rysy twarzy, żeby nikt nie zorientował się, jak bardzo cierpisz. Nikt, oprócz mnie.
Widzisz... Zapomniałeś tylko o jednym. Złamane serce bardzo łatwo jest skraść. Dlatego teraz jestem w stanie zrobić wszystko. Mogę nawet umrzeć najtragiczniejszą śmiercia jaka istnieje, bylebyś tylko mnie pokochał. Będę ci pomagał, wspierał cię, dawał poczucie bezpieczeństwa. Nie mam żadnej gwarancji, że mi się uda. Jednak chcę po raz pierwszy w życiu walczyć o marzenie, które przez te wszystkie lata stało się dla mnie symbolem wszystkiego, czego kiedykolwiek pragnąłem i czego nigdy nie dostanę.
A zresztą... Chcę zrobić wszystko, żebyś tylko znowu zaczął się śmiać i cieszyć każdą chwilą. Tak bardzo boli mnie, kiedy jesteś smutny. Czasami tak sobie myslę, że chciałbym być twoją łzą. Urodzić się w oku, żyć na twarzy i umrzeć na ustach... Tak, to było by dla mnie odpowiednie istnienie....
Teraz zasypiam myśląc o tym, jaki jesteś piękny. Dużo czasu potrwa, zanim twoje rany się zagoją. Ale przecież mamy go pod dostatkiem, prawda?

Tylko twój
Reita.


Ostatnio zmieniony przez LubiePlacuszki dnia Wto 20:40, 02 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Seriale nie z tej Ziemi Strona Główna » Twórczość fanów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin